Obserwatorzy

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 1

Pobiegłam z nim pod most. Usiadł przy brzegu dysząc.
- Dzięki. - sapnął.
O co tu chodziło?
- Prawie mnie staranowały.
Nie odpowiadałam nic. W duszy nadal byłam wkurwiona, że dziś nigdzie nie mogę znaleźć spokoju.
Chłopak zaczął mi się przyglądać. Spuściłam wzrok. Nie lubiłam patrzeć ludziom w oczy.
- Masz ładne oczy... - rzucił.
- Em.. Dziękuję. - powiedziałam nieśmiało. - O co chodziło, tam na górze?
Chłopak zaśmiał się, po czym spojrzał na mnie zdziwiony.
Chwila milczenia. No, mógłby sobie już iść!
- Chyba już ich nie ma, powinienem się zbierać.
Chłopak wstał, otrzepał spodnie i zdjął coś w rodzaju peleryny.
Terz go ujrzałam : brązowe włosy i szczery uśmiech.
Cholera, jak mnie wkurzali tacy uśmiechnięci ludzie.
Sztucznie uśmiechający się ludzie.
Którzy zapewne mają życie do dupy. Ta ich sztuczna optymistyczność...
- Nie krzyczysz? - spytał.
- A dlaczego miałabym krzyczeć? - spytałam zdziwiona.
- Aach, to ty nie wiesz. - zaśmiał się chrypowatym głosem. - To nawet lepiej. Cześć!
Pomachałam leniwie.
Dziwny typ. Nie zrozumiałam niczego. Niby jest taki super, że mam zaraz wrzeszczeć? Czy był zboczeńcem i miałam wrzeszczeć ze strachu?
Doprawdy, nie wiem.
Wzruszyłam ramionami.
Usłyszałam bicie zegara. 00:00
Cholera, już?! Cały dzień poza domem. A miałam być w domu o 17!
Przecież ciotka mnie zabije!
Szybkim krokiem przemierzyłam ulice miasta i dotarłam do domu. Ona czekała już w progu.
Pociągnęła mnie do środka i zatrzasnęła drzwi.
Nigdy jej takiej nie widziałam ; była taka wkurzona, że widziałam jej żyły na szyi. Była cała czerwona. Wyrzygiwała mi, że jestem niewdzięczna, cały dzień
szlajam się po mieście i pewnie chleję coś po kątach.
W sumie darła się na mnie z godzinę.
Potem ruszyła w stronę swojego pokoju. Jednak zanim nacisnęła klamkę, spojrzała na mnie i powiedziała : "Nienawidzę cię."
Zatrzasnęła drzwi.
Stałam osłupiała w tym samym miejscu, do którego mnie zaciągnęła po moim przyjściu do domu.
Za dużo.
Wzięłam karteczkę, nabazgroliłam coś w stylu : ''Odchodzę, nie będę ci już więcej zawadzać '' Byłam tylko balastem dla niej....
Spakowałam parę najcenniejszych rzeczy do torby, w tym zdjęcie rodziców.
Weszłam po cichu do jej pokoju.
Kartkę położyłam na stoliku nocnym.
Spojrzałam na Lucy.
Spała jak zabita. Chciałam już wyjść, ale poczułam, że muszę coś jeszcze zrobić.
Nachyliłam się nad jej czołem i pocałowałam.
Nie miałam jej za złe. Nigdy. Cicho wyszłam cicho z mieszkania.
I co teraz?
Szłam przed siebie. Nie wiem gdzie. Obojętne mi to było.
Zatrzymałam się w parku. Która godzina? O, już 3:00.
Odpocznę trochę na ławce. Może przyjdzie mi jakiś pomysł na to, co mam teraz zrobić.


* * *


No więc, jeśli czytacie, to proszę komentować, bo chcę widzieć, czy ktoś to w ogóle czyta :)

Będę wdzięczna. Za...hm...dobra, 10 komentarzy daję nowy rozdział ;p

Więc dawać, ludzie :D

6 komentarzy:

  1. Ciekawe, ciekawe. Podoba mi się twój pomysł, jest świetny. Czekam na kolejny, dodaj go jak najszybciej, błagam. : )
    Zapraszam do siebie http://ihearthebeatmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejciu, strasznie fajny blog. I wgl, wgl, wgl masz ładny styl pisania taki wciągający.

    Ps. Przytamtym poście odpisałam że niepozwolisz mi cierpieć. Zawiodłam się, cierpiałam i to bardzo. No ale nic, muszę nauczyć się być ciepliwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajno :D Czekam na next

    (ps, mam twojego linka z zapytaj, zachęcałam do przeczytania jednego z moich opowiadań ;D)

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe . nawet bardzo ciekawe . : D
    czekam na kolejny rozdział. ; ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Super fajny świetny najlepszy jaki czytałam.!! Świetny blog. Z niecierpliwością czekam na kolejny rodział Świtnie Prosze dodawaj szybciej bo nie wytrzymam.! ;)) xxx

    Julia

    OdpowiedzUsuń