Obserwatorzy

środa, 25 lipca 2012

Ogłoszenie parafialne

W czasie, gdy myślałam o kolejnym rozdziale, narodził mi się pomysł na... nowe odpowiadanie ;oo
Co Wy na to?
Mam pomysł i parę rozdziałów.
Chcielibyście czytać?
Na pewno tematyką różnić się będzie ;) I to bardzo. ( mam nadzieję xd)
A to opowiadanie... jakoś...no nie wiem co z tym zrobić, bo bardziej teraz angażujuę się w to drugie...

Nie będę mówić o czym, na pewno o 1D ^o^ To jak?

A tu Zayn, bo nie mogę się na tę animację napatrzyć :

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 4. ''Never Say Never"

Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.
Louis ze ślizgiem podbiegł do drzwi. W nich stała wysoka dziewczyna. Miała czarne proste włosy
opadające swobodnie na jej ramiona. Zauważyłam też przeraźliwie chude nogi, brązowe oczy, zakrzywiony trochę nos i wydatne usta.
- Cześć! - rzuciła gwałtownie wchodząc do domu.
Spojrzała na mnie przez ułamek sekundy, wzruszyła ramionami i pobiegła na górę.
- Kto to...? - zapytałam zaciekawiona.
- Kolejna dziewczyna Hazzy. - powiedział Louis zamykając drzwi. - Dzwoni do różnych dziewczyn, by jakoś mile spędzić czas...
Wiesz, co mam na myśli. - powiedział zerkając z figlarnym uśmiechem na Zayn'a.
- Shauna, jest modelką. - oznajmił z zamyśleniem Zayn, po czym wyszedł na taras.
Pomyślałam, że pójdę za nim. Palił papierosa. Nienawidzę papierosów.
Dźgnęłam go paznokciem w ramię. Przestraszył się.
- Vas Happenin'?! - krzyknął.
Wybuchnęłam śmiechem. Najlepsze wyrażenie wszech czasów xD
Gdy już się opanował, powiedział obejmując mnie ramieniem :
- Nie przejmuj się
- Czym?
- Harry'm.
- A czemu miałabym się przejmować?
Zayn rzucił papierosa na taras rozdeptując go i spojrzał na mnie.
- On jest trochę nieufny od kiedy...- przerwał zamyślając się. - Jest po prostu nieufny.
- No dobrze, ale co to ma wspólnego ze mną, do kurwy nędzy?
Zaśmiał się pod nosem.
- Może pokażę ci twój pokój?
Skinęłam głową na 'tak'. Udaliśmy się na górę. Zayn wprowadził mnie do żółtego pokoiku.
Był mały, ale przytulny. W rogu stała moja torba, a na komodzie stało zdjęcie rodziców.
- Czuj się jak u siebie. Ja postawiłem tam to zdjęcie, jeśli nie masz nic przeciwko.
Chwila ciszy. Usiadłam na rogu łóżka patrząc w okno na zachodzące słońce.
Zayn przechadzał się po pomieszczeniu i zatrzymał się przy fotografii.
- Zginęli w wypadku. Tak, wiem, jest milion takich historii, rodzice giną, dzieci przygarnia rodzina albo trafiają do domu dziecka. - stwierdziłam.
- A jak było z tobą?
- Ciocia mnie przygarnęła, ale nie czułam się u niej dobrze...To było wczoraj wieczorem. Ostro się pokłóciliśmy, więc się wyniosłam.
Zayn pokiwał głową.
- Zazwyczaj się tak przed nikim nie otwieram...- zaśmiałam się.
- Jak można siebie otworzyć? - zapytał Zayn robiąc minę w stylu :O - Kurde, mogłem uważać na lekcjach biologii.
Zgrywał się. Od razu go polubiłam.
Po chwili do pokoju wtargnął Niall trzymając na rękach Liama, a z tyłu stał Louis.
- Robimy party hard! - wydzierali się. - Chodźcie do ogrodu. A nie się kisicie w domu.
Wyszliśmy na miękką trawę za domem. Niall zaczął świrować z Liamem i krzyczał do niego, by nie
oblewał go wodą, bo się zmieni w syrenkę. (?)
Nie są wcale tacy źli...
Może trochę dziwni.
(nie uważam za normalne tego, że ktoś robi sobie z papieru puderniczkę i udaje, że jest
odlotową agentką i dzwoni do tej puderniczki wydzierając się że chce rozmawiać z Dżerrym. - zabawa Liama, ale dołączył się do tego
także Fred, który chyba pasowałby do roli Alex)
Po chwili na taras wyszedł Harry w spodenkach do kolan i z gołą klatą. Miał ray-bany i szarą czapkę.
- A gdzie Shauna? - spytał Niall udawając syrenę.
- Pojechała. - odpowiedział sucho i usiadł na leżak.
Czułam napięcie, więc udałam się do domu. Za oknem zobaczyłam ciekawy widok.
Louis wygłupiał się z Harry'm i najciekawsze było to, że jeszcze parę mniut temu widziałam naburmuszonego chłopaka,
a teraz to co innego. Zastanawiałam się, co on takiego ukrywa...
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Liama.
- Ach, ten Larry Stylinson. - stwierdził. - Są ze sobą zżyci.
Zdziwiła mnie jego powaga, bo jeszcze parę minut temu udawał Clover z Odlotowych Agentek i wyglądał, jakby postradał zmysły.
- Zauważyłem, że się nie dogadujecie.
- Taak...trochę...
- Spróbuj jakoś zagadać do niego. Chyba, że chcesz, bym ja to zrobił?
- Chyba nic z tego nie będzie, on jest dla mnie strasznie opryskliwy...
- Oj tam. Never say never. - odchrząknął po czym zajodłował i udał się w stronę łazienki. (tak, już wiemm gdzie jest :D)
*
Pod wieczór staraliśmy się zrobić jakąś kolację dla wszystkich, ale niestety się nie udało, bo
po pierwsze :
Żadne z nas jakoś specjalnie nie rajcuje się gotowaniem.
po drugie :
ktoś zjadł kanapki, które jakoś udało nam się zrobić (chyba wiem, kogo to sprawka).
- Ty i Diana jedziecie do sklepu po gotowe żarcie. Pizza czy coś tam, cokolwiek. - rozkazał Liam mówiąc do Harry'ego.
Z tego nie wyniknie nic dobrego...
Loczek wstał, zabrał klucze od auta i poszedł, nie czekając na mnie.
Jakoś udało mi się zdążyć wsiąść do auta, zanim odjechał.
Przez całą drogę milczeliśmy. Chciała coś powiedzieć, ale bałam się jego reakcji.
Zaparkowaliśmy przed Tesco a on rzucił tylko krótkie "Chodź".
Szłam za nim, próbowałam za nim nadążyć.
Spojrzałam na Hazzę. On uśmiechał się do dziewczyn, które piszczały, ale próbowały to robić cicho.
Kiedy zobaczyły mnie u jego boku, zrobiły minę w stylu : O_o
Taak, wszystko jasne. Myślą, że jestem z Styles'em. Miałam ochotę do nich podbiegnąć i powiedzieć, jakim jest
dupkiem.
"Odsuń się" wymamrotał. Zrobiłam to. Potem podbiegały do niego dziewczyny, przytulały, on rozdawał autografy.
I ten jego uśmieszek. Inna strona Hazzy. Miał dwie strony. Znałam tylko jedną - tą gorszą.
Poczułam szarpnięcie, ktoś mnie ciągnął. Co do...



* * * OGŁOSZENIE PARAFIALNE * * *
Boże, jejejeje, jakie to do bani xD
Co tam, directionerzy i inni czytający bloga (jeśli ktoś to wgl czyta)?
Jak tam zakończyliście rok szkolny? :D
Jeśli chodzi o mnie : pomińmy ten temat....>:D
powiedzcie, czy Wam się podoba, bo za bardzo nie wiem czy to pisać. Wbijajcie na mojego twittera, wyszukajcie Diana Radley i to ja :D
Z Bogiem!

 

sobota, 19 maja 2012

Rozdział 3. Fred.

Obudziłam się na miękkiej kanapie w salonie. Najwidoczniej w ich domu, który raczej nie był domem, ale willą...
Poczułam się dziwnie, nie przywykłam do takich warunków życia.
Wstałam i podeszłam do dużego okna. Uu, deszcz. Kocham deszcz. Wyszłam na taras.
W ogrodzie krzątał się starszy pan, który najwyraźniej był ogrodnikiem. ( tak, wywnioskowałam po stroju. )
Nie był specjalnie zdziwiony, gdy mnie zobaczył.
- Z kim przyszłaś? - spytał niewzruszony.
- Ale że co...? W jakim sensie? - odpowiedziałam pytaniem niecałkiem ogarnięta.
- No...Jesteś kolejną dziewczyną na jedną noc, tak? Więc z kim przyszłaś?
Niall cię zaprosił, Zayn czy Harry?
- Wszyscy, ale...
- To masz niezłe wzięcie. - zaśmiał się przerywając mi.
- Ale ja nie jestem ''dziewczyną na jedną noc''....Chce pan powiedzieć, że towarzystwo się trochę rozhasało i teraz
zabierają dziewczyny na jedną noc? - spytałam z przekonaniem.
- Nie czaję. - odpowiedział staruszek ignorując moje pytanie i starając się mówić slangiem młodzieży (aczkolwiek mu to nie wychodziło).
- Jestem teraz coś w rodzaju bezdomnej osoby, chłopaki chcieli mnie przetrzymać jakiś czas...
- Serio? Nieźle. Będę miał z kim pogadać. Fred jestem. - powiedział wycierając brudne ręce w spodnie.
Przestało padać. Cholera.
- Diana.
- No, musisz wiedzieć, że oni często są poza domem, jak to gwiazdy. A ja do towarzystwa mam tylko
Kevina i różowego flaminga, o, tego tam w kącie. - powiedział ściszonym głosem i wydął wargi w kształt podkówki.
- Kto to Kevin? - spytałam drapiąc się w głowę.
- Och, nikt, nikt. - zaśmiał się tak, aż jego brzuch zaczął skakać.
Był siwy i nieco dryblasty.
Miał chyba z 60 lat. Przebojowy dziadziuś.
Usiadłam przy stoliczku na tarasie.
- A teraz gdzie oni są?
- Widziałem jak odjechali. Najprawdopodobniej gdzieś na miasto, niebawem będą. - powiedział i zanucił "I'm sexy and I know it". Dzięki Bogu, że nie zatańczył tak samo jak ten
gość w teledysku.
Nastała cisza.
- Pracuję tu codziennie od 9 rano. Chłopakom zależy na dobrym stanie roślinek. Zwłaszcza Harry'emu. - stwierdził.
- Co? Jakoś sobie tego nie wyobrażam...- rzuciłam. - To oznaczałoby, że jest kimś w rodzaju wrażliwca...A moim zdaniem nie jest.
Wzruszył ramionami i zabrał się za dalszą pracę.
- To ja pójdę. - pożegnałam się machając i weszłam do domu.
Ku mojemu zdziwieniu, przy lodówce stał Harry.
Ciekawe, czy słyszał naszą rozmowę.
- Hej. - odezwałam się nie czekając na odpowiedź, której na pewno bym nie dostała.
- Hej. - odparł.
Spojrzałam na niego podejrzanie. Na jego twarzy malował się stres. Wyglądał, jakby
bił się z myślami. Trzymał coś w rękach i miętosił.
- Gumy chcesz...? - wykrztusił.
- A to taka w listkach? - spyytałam niepewnie. Kto wie, może chciał mnie otruć. Tracisz rozum, wariatko.
- Nie kurwa, w gałęziach! - rzucił z poirytowaniem i poszedł.
Przez ułamek sekundy (gdy powiedział przełomowe 'cześć') pomyślałam, że jednak nie jest tak źle jak myślałam.
Machnęłam na to ręką. Czemu w ogóle mnie to obchodziło. Co za kłamstwo.. Teraz moim problemem było odnalezienie łazienki.
No więc, zaczynamy misję.
Może na górze...Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi. Pudło. Następne - pudło.
Ale zatrzymałam się w nim. Ślicznie pachniało sosną, pokój był schludny i czysty.
Ciekawem, do kogo należał. Zaciekawiona podeszłam do stojaka z płytami. Nieźle.
Presley, Jackson, Coldplay.
Dam sobie palca uciąć, że to pokój Zayn'a.
Plus jeszcze te gazety Playboya leżące na wierzchu. To na pewno on, wygląda
na badboy'a. A jaki facet ma na wierzchu takie gazety, ja się pytam!
Wprawdzie nie powinnam tam węszyć, zwłaszcza że Harry jest w domu i mógłby mnie nakryć.
Ciekawość wygrała z rozsądkiem xD
Przez następne 5 mnut wdychałam ten cudny zapach. Odwróciłam się i ujrzałam w drzwiach....tak. Jego.
Ups.
- Podobało się zwiedzanie? - powiedział zły Harry wypraszając mnie z pokoju energicznym ruchem.
- Ja, klar. - stwierdziłam po języku niemieckim. - Sama trafę do wyjścia.
Wyszłam, a Harry zamknął drzwi z hukiem.

*z punktu widzenia Harry'ego*
Próbowałem jakoś ukryć tą niechęć do niej. Żeby nie było.
Normalny człowiek to by wziął od razu głupią gumę! Poza tym, jakim prawem włazi do mojego pokoju i na dodatek
zachowuje się jak u siebie w domu? Zresztą, nieważne...Kłamca.
Zadzwonię do Shauny.

*perspektywa Diany*

Skąd miałam wiedzieć, ze to jego pokój? Ale z ciebie idiotka. Trzeba było tam nie wchodzić.
Po cichu zeszłam po schodach.
Nagle do domu wparowała reszta chłopców.
- Daddy's at home! - wrzasnął Louis.
Zbiegłam ze schodów i powitałam ich wymuszony uśmiechem.
Mieli pełne torby zakupów ze sklepu Tesco.
- I my to wszytko mamy zjeść? - spytałam z mega zdziwieniem.
- Jak nie chcesz, to ja mogę za ciebie. - stwierdził Niall głaszcząc się po brzuchu.
Zaśmiałam się.
Chyba pierwszy raz od dłuższego czasu.
- Poznałaś Freda? - zagadał Liam.
- Taaak. - powiedziałam przeciągając się.
- Polubił cię, zdążył nam się pochwalić przed domem. - rzucił Niall.
Wszyscy nagle rzucili się na mnie i zaczęli tulić.
- Co, stęskniłaś się? Powiedz że tak! Wiemy, że tak! Powiedz cokolwiek! - błagał ze śmiechem Lou.
- Gdzie. Jest. Toaleta. - zapytałam dusząc się od uścisku.

*
Jejejej, podoba się?
Pisałam to będąc chora, wieć jeśli będą błędy to ajm sori ;3 (taak, pisałam ostatkami sił :C )
Komentować, jak się podoba, bo mam w zanadrzu następny rozdział ^_^
No więc życzę sobie 15 komentarzy. Także wiecie, co robić :>

środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 2 "Chcę ci pomóc"

Coś mnie uwierało w plecy.
Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam na tej ławce.
Ludzie przechodzili alejkami gapiąc się na mnie. Zapewne wyglądałam jak bezdomna.
Chwila. Rzeczywiście : byłam bezdomna. I na co się tak gapicie?!
Skąd ja mam krew na nogach? Ach, przemierzałam ulice boso - bardzo mądre.
- To nie wygląda dobrze. - usłyszałam nad sobą głos.
- Hę?
Przed sobą ujrzałam jakiegoś blondyna zajadającego naprawdę wielkiego hamburgera.
- Co cię to obchodzi? - spytałam niegrzecznie, chociaż nie chciałam tego powiedzieć. I zdecydowanie
nie takim tonem.
- Pokaż. - powiedział wkładają połówkę hamburgera do buzi. (tak, całą połówkę.) - Serio, to nie wygląda dobrze. Powinnaś coś tym zrobić. Może ci pomogę?
- Ja...- powiedziałam początek mej wypowiedzi nie dokańczając jej, bo blondyn wziął mnie na ręce i uciszył mnie.
Jeszcze jakimś cudem dał radę wziąć moją torbę. Chciałam protestować, bo nie wierzyłam nieznajomym i mógł on być równie dobrze jakimś
niezrównoważonym psychicznie popaprańcem. Jednak nie miałam na to siły - byłam wycieńczona.
Spojrzałam na niego. Był poważny. Wyczuł, że na niego paczę
patrzę i spojrzał na mnie.
Zawstydziłam się.
- Nie bój się, chcę ci tylko pomóc. Jasne.
Szliśmy na jakiś parking, gdzie stała kolorowa furgonetka.
W aucie siedziało 2 roześmianych chłopaków. Gdy weszliśmy, wszyscy ucichli i spojrzeli na mnie jak na kosmitę.
- Chłopaki, ona jest skaleczona i to dość mocno. - rzekł blondyn.
Jeden z nich, mulat, uważnie przypatrzał się moim stopom. Zaczął szperać w szufladkach szukając czegoś.
Zaopatrzył rany, co cholernie bolało.
- No, powieniem się zająć medycyną. - rzekł dumnie mulat. - Ach, chyba nas znasz, prawda? Bo dziwne, że nie piszczysz...
Pokręciłam głową przecząco. Ja pierdziele, kolejni.
- Zayn jestem. - uśmiechnął się mulat.
- Niall. - powiedział chłopak, który de fakto mnie wybawił. Ten blondyn rzeczywiście mi pomógł.
- A ja Liam. - odezwał się chłopak siedzący w rogu z gitarą ręku.
- A gdzie są de dwa szajbusy? - spytał Niall.
W tym samym momencie w drzwiach auta stanęło dwóch chłopaków.
Obydwoje mieli na twarzach wymalowane "WTF?".
- Louis, Harry, właźcie, zaraz wam o tym opowiem. - rozkazał Niall.
Chwila. Ten jeden z nich wydał mi się znajomy...
- Cześć, marchewko. Chwila...To ty mnie uratowałaś przed tym tłumem fanek! Parę godzin temu! - powiedział chłopak o brązowych włosach. - Jestem Louis!
Wiedziałam, że skądś znam tą mordę! I ten jego wkurzający uśmieszek.
Louis wpakował się na tylne siedzenie i zaczął jeść marchewkę.
- Harry. - powiedział chłopak nadal stojący w drzwiach.
Wszedł niezgrabnie do auta i zajął miejsce koło Louisa i Liama.
Wyjął komórkę i kompletnie wszystko olał.
Wzruszyłam ramionami.
- Jak ty to zrobiłaś? - spytał Zayn. - Dlaczego jesteś taka pokaleczona?
- Skaleczyłam się w nocy idąc boso...?
- Jezu, czemu szłaś boso?! Zakażenia można dostać! - krzyknął Liam.
- A czemu tak późno byłaś tej nocy poza domem? - spytał zaciekawiony Louis.
- Musicie to wiedzieć? - spytałam znudzona.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście jestem trochę niewdzięczna...
- Obecnie jestem bezdomna. - burknęłam pod nosem.
- Ojej... - powiedział Zayn, gwałtownie posmutniał. - A może chcesz, żebyśmy cię ''przygarnęli''? Później się pomyśli, co dalej. Co nie?
Wszyscy pokiwali głowami.
- Nie lubię zamęczać innych moimi sprawami prywatnymi. Życie. - odpowiedziałam.
- I tak cię zabieramy. - powiedział Liam.
- Ale...
- Bez dyskusji! - powiedział Niall wesoło czochrając moje włosy. - A jak masz na imię?
- Diana...- powiedziałam cicho. - No dobra, ale możecie mi powiedzieć chociaż kim jesteście?
- Chłopakami. - prychnął Louis ze śmiechem.
- A jesteś tego pewny? - odpowiedział  Liam poważniejąc.
Po chwili zaczęli się łaskotać, bić i przepychać.
Zayn pokiwał głową i odpowiedział :
- Jesteśmy zespołem. Mamy nazwę One Direction. Serio nas nie znasz? - upewniał się mulat.
- Noo tak, ale kojarzę nazwę, bo mam znajome, które noszą bluzki z napisem "I LOVE ONE DIRECTION". Ale ja nie słucham takiej muzyki.
- A kogo słuchasz? - zapytał arogancko Harry, co mnie zdziwiło, że się w ogóle odezwał.
- Lubię np. Michaela Jacksona.
- Yay! - krzyknął Zayn.
- A-ha. - powiedział loczek i znów zagapił się w komórkę.
- No to co, jedziemy? - wykrzyczał Louis drąc się tak, aż myślałam, że pękną mi bębenki. Wdrapał się na siedzenie kierowcy i odpalił
furgonetkę. Siedziałam koło Zayna i Nialla. Byli bardzo mili, ale starałam się nie okazywać tego, że im ufam.
Nie chciałam, nie wiem czemu.

*z punktu widzenia Harry'ego*
Boże, co za laska.
Przychodzi sobie i myśli, że wszyscy ją przygarną z otwartymi ramionami. A pewnie to jakaś psychofanka myśląca, że udając
bezdomną i samotną uda jej się wkręcić do życia chłopaków z One Direction.
Jak mnie wkurwia takie coś.
Odstawia pewnie teatrzyk, żeby wszyscy jej współczuli, a potem będzie w mediach rozpowiadać szczegóły z naszego życia za kasę.
Nie wierzę jej.
Niall i Zayn dali jej się omamić. Mnie nie przekonała.

*
Jeśli zalatuje nudą, to przepraszam. Rozkręcam się dopiero ^_^
(nie w sensie że będzie więcej nudy...xD)
P.S. Ostatnio założyłam się z koleżanką, że jeśli 1D przyjadą do Polski, to pocałuję swojego wychowawcę. xD
Serio. o.o


ZA 15 KOMENTARZY DAM PREZENT >.<

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 1

Pobiegłam z nim pod most. Usiadł przy brzegu dysząc.
- Dzięki. - sapnął.
O co tu chodziło?
- Prawie mnie staranowały.
Nie odpowiadałam nic. W duszy nadal byłam wkurwiona, że dziś nigdzie nie mogę znaleźć spokoju.
Chłopak zaczął mi się przyglądać. Spuściłam wzrok. Nie lubiłam patrzeć ludziom w oczy.
- Masz ładne oczy... - rzucił.
- Em.. Dziękuję. - powiedziałam nieśmiało. - O co chodziło, tam na górze?
Chłopak zaśmiał się, po czym spojrzał na mnie zdziwiony.
Chwila milczenia. No, mógłby sobie już iść!
- Chyba już ich nie ma, powinienem się zbierać.
Chłopak wstał, otrzepał spodnie i zdjął coś w rodzaju peleryny.
Terz go ujrzałam : brązowe włosy i szczery uśmiech.
Cholera, jak mnie wkurzali tacy uśmiechnięci ludzie.
Sztucznie uśmiechający się ludzie.
Którzy zapewne mają życie do dupy. Ta ich sztuczna optymistyczność...
- Nie krzyczysz? - spytał.
- A dlaczego miałabym krzyczeć? - spytałam zdziwiona.
- Aach, to ty nie wiesz. - zaśmiał się chrypowatym głosem. - To nawet lepiej. Cześć!
Pomachałam leniwie.
Dziwny typ. Nie zrozumiałam niczego. Niby jest taki super, że mam zaraz wrzeszczeć? Czy był zboczeńcem i miałam wrzeszczeć ze strachu?
Doprawdy, nie wiem.
Wzruszyłam ramionami.
Usłyszałam bicie zegara. 00:00
Cholera, już?! Cały dzień poza domem. A miałam być w domu o 17!
Przecież ciotka mnie zabije!
Szybkim krokiem przemierzyłam ulice miasta i dotarłam do domu. Ona czekała już w progu.
Pociągnęła mnie do środka i zatrzasnęła drzwi.
Nigdy jej takiej nie widziałam ; była taka wkurzona, że widziałam jej żyły na szyi. Była cała czerwona. Wyrzygiwała mi, że jestem niewdzięczna, cały dzień
szlajam się po mieście i pewnie chleję coś po kątach.
W sumie darła się na mnie z godzinę.
Potem ruszyła w stronę swojego pokoju. Jednak zanim nacisnęła klamkę, spojrzała na mnie i powiedziała : "Nienawidzę cię."
Zatrzasnęła drzwi.
Stałam osłupiała w tym samym miejscu, do którego mnie zaciągnęła po moim przyjściu do domu.
Za dużo.
Wzięłam karteczkę, nabazgroliłam coś w stylu : ''Odchodzę, nie będę ci już więcej zawadzać '' Byłam tylko balastem dla niej....
Spakowałam parę najcenniejszych rzeczy do torby, w tym zdjęcie rodziców.
Weszłam po cichu do jej pokoju.
Kartkę położyłam na stoliku nocnym.
Spojrzałam na Lucy.
Spała jak zabita. Chciałam już wyjść, ale poczułam, że muszę coś jeszcze zrobić.
Nachyliłam się nad jej czołem i pocałowałam.
Nie miałam jej za złe. Nigdy. Cicho wyszłam cicho z mieszkania.
I co teraz?
Szłam przed siebie. Nie wiem gdzie. Obojętne mi to było.
Zatrzymałam się w parku. Która godzina? O, już 3:00.
Odpocznę trochę na ławce. Może przyjdzie mi jakiś pomysł na to, co mam teraz zrobić.


* * *


No więc, jeśli czytacie, to proszę komentować, bo chcę widzieć, czy ktoś to w ogóle czyta :)

Będę wdzięczna. Za...hm...dobra, 10 komentarzy daję nowy rozdział ;p

Więc dawać, ludzie :D

piątek, 30 marca 2012

Prolog


Była 6 rano.
Spojrzałam na zdjęcie.
Brakuje mi ich. Łza zakręciła mi się w oku. Zgrabnie otarłam policzek.
Szybko ogarnęłam się, leniwie włożyłam kapcie na stopy i poczłapałam do kuchni.
Za oknem szara codzienność - zachmurzone niebo, smętni ludzie biegnący do pracy.
Dlaczego wszyscy tak się śpieszą? Nie należy się śpieszyć...
Wiem to. Moi rodzice kiedyś jechali za granicę, śpieszyli się i...
znów to samo. Wspomnienia powracają, mimo, że chcę je odgonić.
Z zamyśleń wyrwała mnie ciocia.
- Jeszcze się nie wzięłaś za sprzątanie?- spytała surowym głosem.
Była kobietą niską o wyraźnych rysach twarzy. Lucy, bo tak ma na imię moja ciocia, zajęła się mną od wypadku rodziców.
Zawsze miałyśmy niezbyt dobre relacje, ale tylko ona mi została.
- Dopiero wstałam, już zaraz zacznę sprzątać. - powiedziałam nerwowo.
Lucy była na początku dla mnie miła. Ale przez te dwa lata się zmieniła, zaczęła mieć do mnie negatywny stosunek.
Była obojętna. Ostatnio zaczęłam mieć wrażenie, że ma mnie dość. Kłotnie, przezwiska...
Tego dnia zrobiłam, co mi kazała i niezauważenie wyszłam z domu.
Spacerowałam ulicami miasta. Zatrzymałam się przy moście i stanęłam. Wpatrywałam się w wodę. To było dla mnie uspokajające.
Lubiłam przebywać sama. Ciszę zmącił jakiś żul, który podszedł do mnie bredząc, że życie jest piękne i nie powinnam popełniać
samobójstwa skacząc z mostu. Mimo, że sobie zaraz poszedł, nadal nie doznałam spokoju. Zobaczyłam jakieś laski biegnące w oddali. Darły ryja i piszczały... Co jest, k....
Nagle złapał mnie jakiś chłopak za rękę i prosił mówiąc półgłosem : "Schowaj mnie gdzieś, proszę!"




*
Ja wiem, że na razie wątku o 1D nie ma.
Ale spokojnie, to jest wstęp.
I jak Wam się podoba? :)
Mi osobiście wydaje się trochę nudny ;/
Jest sens dalej prowadzić tę historię?

poniedziałek, 26 marca 2012

Postacie






•Diana Radley
Diana jest dziewczyną o pogodnym uosobieniu.
Czasem jest zamknięta w sobie i lubi mieć swój własny świat.
Łatwo można ją doprowadzić do płaczu - jest bardzo wrażliwa.
Ale to jedna strona medalu ; w odpowiednich chwilach umie być pyskata czy złośliwa.
Chce sprawiać wrażenie twardej, ale tak naprawdę jest bardzo uczuciowa.



•Zayn Malik
Zayn to chłopak o dobrym poczuciu humoru.
Jego słynne "vas' happenin'?'' zaraża każdego.
Jest rodzinny i opiekuńczy.
Jego wadą jest to, że nałogowo pali papierosy.


•Harry Styles
Jest bezczelny i czasem złośliwy, ale umie
być także romantyczny.
Jego bratnią duszą jest Louis


•Liam Payne
Romantyczny i wrażliwy, ale także trochę szalony chłopak.
Zawsze służy pomocą w sprawach sercowych lub rodzinnych.
Chłopak Danielle.


•Louis Tomlinson
Uwielbia figle i marchewki. Wierny chłopak Eleanor.
Umie wszystkich doprowadzić do łez (ze śmiechu).


•Niall Horan
[Niall zjadł opis]

 *
Tak, wiem, może trochę  nudne xD
Ale mam nadzieję, że was nie zanudzę na śmierć XD